Jestem Eduardo. To oficjalna wersja, bo zazwyczaj wszyscy wołają na mnie Edzio. Moja pani mówi do mnie też: Edziulek, Słoneczko, Iskierka moja i… Bubu. To ostatnie znoszę tylko dlatego, że bardzo kocham moją panią.
Wczorajszy dzień zaczął się dziwnie. Pańcia krzątała się od rana po domu i pakowała do całkiem fajnej torby we wróble (lubię wróble) różne rzeczy, m.in. moją srebrną miskę, futrzany mięciutki dywanik i butlę
z wodą. Potem wyciągnęła moją najlepszą obrożę i smycz, a nawet MUCHĘ! Żebym elegancko wyglądał.
I poszliśmy…
Nie wiedziałem jeszcze wtedy, co mnie czeka….
Szliśmy i szliśmy, aż doszliśmy do miejsca, w którym było straaaasznie dużo dzieci. Lubię dzieci, ich towarzystwo. Fajnie jest z nimi, bo robią różne ciekawe rzeczy. To miejsce nazywa się szkoła. Ma na imię Podstawowa, a na nazwisko 405.
Tych dzieci było naprawdę wiele i wszystkie mnie kochały. No prawie wszystkie, bo dwie dziewczynki bały się mnie… Chciałem im wytłumaczyć, że jestem fajny i pokojowo nastawiony, ale nie chciały słuchać. Postanowiłem wtedy, że położę się przy nich i pokażę im, jaką oazą spokoju jestem. I zadziałało! Zaczęły mnie głaskać! Milusio było!
Moja pani ciągle coś mówiła i mówiła. Szczerze mówiąc były to bardzo nudne tematy. Wspominała coś
o jakiejś gramatyce (to musi być coś strasznego!) i częściach jakiegoś zdania (biedne to zdanie – podzielili je na części….) Dzieci wtedy słuchały i było cicho. Podobno bardziej cicho niż zwykle. Chyba to moja zasługa (zapomniałem dodać, że ostatnio pańcia mówi też do mnie mój ty terapeuto).
Potem opowiadała o smutnych rzeczach – o losach bezdomnych kotów, psów, o tym, że ludzie nie zawsze dobrze traktują zwierzęta. Ale jest coś, co tego zabrania i co chroni nas, współtowarzyszy ludzi – to Światowa Deklaracja Praw Zwierząt. Jest w niej napisane m.in., że każde zwierzę zasługuje na szacunek
i nie może być przedmiotem maltretowania i okrucieństwa. Byłem z niej bardzo dumny.
To był bardzo dobry dzień! Dostałem wielkie ucho i fajną zabawkę do gryzienia (nazywa się to smoczek!) Ale kiedy wróciłem do domku zasnąłem niemal natychmiast. Ciężka jest praca terapeuty!… Ale o dziwo – bardzo ją polubiłem i na pewno wrócę do tej szkoły!
Bo jestem Edzio – psi terapeuta i wolontariusz Fundacji Jak Pies z Kotem.